Anegdota o Legii: Dash, strona oficjalna Znalezione w odmentach dysku twardego. Nie wiem kto jest autorem.

Zatrzymaliśmy się na nocleg jeszcze we Włoszech. W hotelu oczywiście znów w ruch poszły karty i butelczyny. Od słowa do słowa, ktoś coś źle policzył, ktoś za szybko rzucił kartę i rozpętała się kłótnia. A że w butelczynach nie było wody mineralnej, to niektórzy szybko się zagotowali.

Nagle Marek Jóźwiak chwycił za telewizor i jeb! Rzucił w Krzyśka Ratajczyka. – Łap!– zawołał Beret. Rataj, oczywiście, niczego nie łapał, tylko zrobił unik i spojrzał na Marka jak na kretyna. A telewizor... jak to telewizor, rzucony przez wielkiego chłopa – szczątki.

Nagle Beretowi wrócił rozum. – Czemu żeś tego nie złapał? – krzyknął do Krzyśka. – A po co żeś rzucał!? – No bo miałeś złapać? – Ja miałem złapać? – Przecież gdybym wiedział, że nie złapiesz, to bym nie rzucał! – Nie jestem kretynem, żeby telewizory łapać? Po co żeś rzucał? – Bo miałeś złapać. – I tak w kółko. Śmialiśmy się z tej ich kłótni o to, który głupszy, do rozpuku!

Następnego dnia do śmiechu nie było już Markowi, bo musiał zapłacić 400 dolarów za telewizor oraz lampkę, która poszła przy okazji. Stwierdził, że prezentów nikomu robić nie będzie i te części telewizora zabrał autokarem do Polski.

Wróć